Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Użytkownik
23 stycznia 2010 r., godz. 6:40 czasu kalifornijskiego.
W hrabstwie Orange County przestało wreszcie padać! Świta, słychać śpiewy budzących się ptaków. Życie kolibrzej rodzinki toczy się normalnie. Obydwa pisklęta przetrwały trudny okres, urosły, mają już śmieszne, rzadkie piórka. Mama spełnia swoje obowiązki jak należy. Bardzo się cieszę, że ptaszkom nic się nie stało!
- godz. 6:40, mama poleciała posilić się, a może i dzieci nakarmi jak wróci; maluchy nie śpią, kręcą się w gniazdku
(f. 1) - widać to mimo szarówki;
- godz. 7:10, Phoebe na gniazdku (f. 2);
- godz. 7:18, maluchy już wysoko wystawiają dziobki (f. 3) z gniazdka;
- godz. 7:19, karmienie (f. 4), szkoda że - niestety - tyłem do kamerki.
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2010-01-28 17:44:57)
Offline
Użytkownik
28 stycznia 2010 r.
Nie zaglądałam tu od trzech dni. Weszłam na stronkę ok. godz. 7:30 czasu kalifornijskiego. Pierwsza rzecz jaka mnie uderzyła, gdy Phoebe ze 3 razy opuściła gniazdko, to to, że widać tylko jedno ruszające się pisklę (f. 1 i 2), że nie widać nigdy obu naraz. Uzbroiłam się w cierpliwość i ponad godzinę obserwowałam gniazko. Ilekroć samica opuszczała je, widać było że mały koliberek wierci się, jakby mu coś mocno przeszkadzało. Aż za którymś razem, o godz. 9:24 wypatrzyłam mały łachmanek nieżywego pisklęcia, który udało mu się przepchnąć na widoczną z kamery stronę gniazdka (f. 3 - czerwoną obwódką zaznaczyłam go). Chciałam potwierdzić swoją obserwację i o godz. 9:34 uzyskałam jeszcze jedno zdjęcie (f. 4 ) potwierdzające moją obserwację. Najłatwiej byłoby ją potwierdzić, gdyby Phoebe karmiła siadając z boku gniazdka. Ale robi to zawsze siadając tyłem do kamerki.
Za wcześnie się cieszyłam, że obydwa maluchy przetrwały styczniową pluchę w Kalifornii. Może Phoebe nie była w stanie zdobyć wystarczającej ilość jedzenia i dopychał się do niego głównie silniejszy, a może zginął z innego powodu. Tego się nigdy nie dowiemy... I choć takie są prawa natury, przykro mi...
Teraz troszkę mnie martwi, że truchełko zalega w gniazdku...
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2010-03-15 22:13:16)
Offline
1 lutego 2010
Phoebe opiekuje się jedynym pisklęciem, które ocalało. Na stronie z przekazem z gniazda jest informacja, że ma ono na imię Sassy. Pierwszy raz odkąd podglądamy to gniazdo, zdarzyło się, że wyklute pisklę nie przeżyło, ale też nigdy aura nie była tak dalece niełaskawa. Sassy rośnie, na zdjęciach 1 i 2 widać, że jest duża i silna, wystawia swą nieopierzoną główkę z gniazdka, czekając na mamę. Na zdjęciu nr 3 Phoebe karmi pisklę, jak zwykle plecami do kamery, na szczęście tym razem widać dziobki obu ptaków.
Offline
Użytkownik
04 lutego 2010 r.
Niestety, ocalały ze styczniowej pluchy koliberek jest chory. Na zdjęciach widać, że jest pokryty dziwnymi naroślami...
Wczoraj nie podobało mi się tylko coś w okolicy dziobka, ale dziś już nie mam wątpliwości... Żal mi ptaszków...
19go stycznia wylęgło się pierwsze pisklę, dziś mija 16 dni. Dla porównania można zobaczyć, jak wyglądały 16to-18to dniowe pisklęta z przedostatniego lęgu:
Renia napisał:
28 listopada 2009
Starszy koliberek skończył dzisiaj 18 dni, młodszy 16. Rosną, mają coraz więcej piórek. W gniazdku robi się coraz bardziej ciasno, więc wiercą się, przepychają. Phoebe nie karmi ich już tak często, jak przedtem. Wkrótce rozpoczną trening skrzydeł, by odbyć swój pierwszy lot i opuścić gniazdko na stałe.
http://images41.fotosik.pl/228/cbb93991c97ac97cm.jpg http://images45.fotosik.pl/233/02e502665eebb575m.jpg
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2010-02-05 13:42:04)
Offline
Użytkownik
06 lutego 2010 r.
W Kalifornii cały czas pada deszcz, momentami mocno wieje wiatr. Krzak róży na którym jest gniazdko Phoebe mocno się kiwa. Trudno jest zrobić w miarę wyraźne zdjęcie.
Godzina 6:40 - 7:44 czasu kalifornijskiego. Phoebe troskliwie opiekuje się swoim dzieckiem. Pisklę nie wygląda dobrze, choć wydaje mi się, że je normalnie...
Offline
7 lutego 2010
Muszę się zgodzić z Barbarką - z koliberkiem jest coś nie tak. Ma już 19 dni, a jest mały, niezdarny, ma niewiele piórek (fot. 1). Dla porównania dołączam zdjęcie piskląt w wieku 16 i 18 dni (fot. 2). Wyglądają zdecydowanie doroślej niż Sassy. Zdjęcie zostało wykonane 28 listopada ub. roku. Koliberki sześć dni później opuściły gniazdko. Nie wygląda na to, by Sassy udało się tego dokonać.
A może mój niepokój to wynik niewiedzy? Miejmy nadzieję, że tak. Może kolibry rozwijają się w różnym tempie? Jak zaobserwowała Barbarka, apetyt małemu dopisuje. Pozostaje nam tylko trzymać kciuki.
Offline
Użytkownik
11 lutego 2010 r.
Przejrzałam zapisy na forum z ostatniego roku. Rok temu też chował się w gniazdku samotny koliberek (jego rodzeństwo nie wydostało się z jajka). Z całorocznych zapisów wynika, że te zimowe lęgi mają w stosunku do niezimowych zwolnienie w rozwoju piskląt. Jest ono wyraźne, ale nie aż tak duże jak obecny lęg.
Nasz maluch ma 23 dni:
f. 1 - dziobek w górę, mama zaraz da jeść; teraz czemuś się badawczo przygląda; troskliwie ochrania nagie,
właściwie, pisklę przed słońcem, wiatrem i innymi zjawiskami atmosferycznymi; mały jest już spory, kręci się
bardzo pod mamą, mam wrażenie, że mu bardzo niewygodnie;
f. 2 - tak dziś wygląda Sassy;
f. 3 - dziobek ma właściwie cały czas na wierzchu, widać go pod główką mamy;
Na fot. 4 zdjęcie koliberka, który wylągł się 16 stycznia 2009 r., a zdjęcie zrobił rok temu Władek12 (w dniu 14 lutego 2009). Ptaszek miał 28 dni i następnego dnia opuścił gniazdko. Nie sądzę, że Sassy tego dokona w 29 dniu życia.
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2010-02-11 20:09:12)
Offline
Użytkownik
11 lutego 2010
Dziś opiekun gniazda robił zdjęcia małej Sassy. Oto linki: http://cam.dellwo.com/pics/sassy-021109.jpg http://cam.dellwo.com/pics/sassy-021109.jpg http://cam.dellwo.com/pics/sassy-020710.jpg trzecie zdjęcie jest z niedzieli 7 lutego.
Na czacie toczyła się ożywiona dyskusja o tym, czy można w jakiś sposób wspomóc rozwój Sassy i że to raczej wiązałoby się z wyjęciem jej z gniazda. Opiekun stwierdził, że nie będzie interweniował dopóki Phoebe się nią opiekuje.
Ostatnio edytowany przez zoska (2010-02-11 23:00:33)
Offline
13 lutego 2010
W porównaniu z pisklętami z poprzednich lęgów Sassy jest mała. Obserwuję ją jednak co dzień i widzę, że rośnie, rozwija się, powoli staje się coraz sprawniejsza. Patrzy już całkiem bystro, przeczesuje dziobkiem namiastki piórek, apetyt wciąż jej dopisuje, a to chyba dobry znak.
Offline
Użytkownik
15 lutego 2010 r.
Phoebe troskliwie opiekuje się Sassy. Mała Sassy czyni postępy: potrafi już zatrzepotać skrzydełkami (f. 1), na których bardzo ładnie widać rosnące lotki. Potrafi też posłużyć się nóżkami gdy coś jej przeszkadza przy dziobku (f. 2). Jest coraz silniejsza i nawet siedząca na niej Phoebe coraz mniej ją ogranicza; na f. 3 coś sobie poprawia na piersi zdecydowanie wysuwając wysoko łebek do góry. No i apetyt jej dopisuje (f. 4).
Ciekawa jestem, czy zapóźnienie nie przeszkodzi w dalszym prawidłowym rozwoju pisklęcia. No i czy istnieje ryzyko, że jak nadrabianie opóźnienia będzie trwało za długo samica jest w stanie opuścić pisklę... Mam nadzieję, że na to ostatnie pytanie nie uzyskam twierdzącej odpowiedzi.
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2010-02-15 17:52:37)
Offline
Użytkownik
18 lutego 2010 r.
O godz. 10:14 zajrzałam do gniazdka. Mała Sassy już nie taka mała (f. 1), ale ciągle prawie bez piór. Na kilkanaście minut odeszłam od komputera. Jak wróciłam o 10:31 Sassy już nie było (f. 2). Phoebe lata jak oszalała. Co się stało? O godz. 10:46 ktoś kręci się koło gniazdka. Czekam co dalej...
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2010-02-18 22:20:30)
Offline
18 lutego 2010
W boxiku na stronie z podglądem gniazda Phoebe znalazły się informacje, że Sassy została wyjęta z gniazdka i zabrana do centrum rehabilitacji ptaków. Skończyła już 30 dni i dawno powinna opuścić gniazdko, ale z powodu opóźnienia w rozwoju, czy też wady rozwojowej, nie jest do tego zdolna.
Phoebe troskliwie się nią opiekowała, ale Sassy potrzebuje pomocy, którą może otrzymać tylko w centrum.
Phoebe potrzebuje teraz odpoczynku.
Na stronie http://phoebeallens.com/ był link do wykonanego w centrum rehabilitacyjnym zdjęcia małej Sassy:
Offline
Użytkownik
Wczoraj po północy czytałam trochę rozmowę na czaciku. Wybrałam kilka istotniejszych opinii wyrażonych przez moderatorów i samego Pana Pungh na temat Sassy.
Luvbird (moderator):
- Phoebe nie karmiła dziś Sassy już tak dobrze jak wczoraj.
- Przekroczywszy znacznie termin, w którym powinna opuścić gniazdo, Sassy mogłaby próbować odlecieć i wypaść z gniazda.
- To jest instynkt, który nakazuje odlecieć.
- Dziś był najlepszy moment, żeby zabrać ją z gniazda.
- Decyzja o wyjęciu jej z gniazda została podjęta dziś rano.
Olios (moderator):
- Sassy jest teraz w najlepszym miejscu, w jakim mogła się znaleźć w jej sytuacji.
- Jest w dobrych, kochających rękach. Rehabilitanci to wykształceni, doświadczeni i oddani ludzie.
LaHapienda (moderator):
- Sassy nie miała wypadku.
- Wyjęcie z gniazdka było całkowicie zamierzone, żeby poprawić jej sytuację.
Pan Pungh:
- Po wstępnej ocenie rehabilitanci nie mają pewności, co do powodzenia rehabilitacji Sassy.
- Poza niedorozwojem mogą być także inne problemy.
- Jest problem z językiem, który nie jest ułożony prosto - na zdjęciu język skierowany jest w prawo. Także dziób jest nieco zdeformowany.
- Martwi ich także zmiana na koniuszku od spodu … może to nic takiego – narośl, uraz, alergia, nie wiadomo.
- Phoebe zaczęła już naprawiać swe poprzednie gniazdko.
Przy okazji, Pan Pungh podał link do filmiku z uwolnienia innego (wyleczonego) koliberka:
http://www.viddler.com/explore/Pungh0Li0/videos/31/
Moim skromnym zdaniem – zarówno deformacja dziobka, jak i uraz języka mogą być wynikiem uporczywego grzęźnięcia dziobka (a także nóżki) koliberka w ściance gniazdka rozmiękczonego ulewnymi deszczami. Wielokrotnie widziałam jak pisklę szarpało się, usiłując uwolnić się z tej pułapki, a trwało to czasem kilkanaście do kilkudziesięciu minut. Z pewnością kosztowało je to utratę ogromnej ilości energii (a także kilku posiłków), a to mogło dodatkowo przyczynić się do znacznej niedowagi Sassy. Według informacji, jaką przeczytałam wcześniej – jej obecna waga to jedynie połowa wagi, jaką powinno mieć pisklę w jej wieku.
Offline
20 lutego 2010
Na stronie http://phoebeallens.com/ pojawiła się informacja, że Sassy odeszła dzisiaj przed świtem... Smutne.
A życie toczy się dalej. Na zdjęciu Phoebe i jej nowe gniazdko.
Offline
Użytkownik
Offline