Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Użytkownik
Proszę się nie denerwować Panie Pawle. My wszyscy tutaj, wszyscy, którzy mieliśmy możliwość oglądania Pana tegoroczną i zeszłoroczną interwencję wiemy, że zrobił Pan wszystko co było w ludzkiej mocy.
Dziękuję Panu i Strażakom.
Żal straszny, że nie popatrzymy już w tym roku na nasze bocianiątka
Paweł T. Dolata napisał:
Jak sobie Pan/Pani wyobraża zbliżenie się do gniazda by je "dziurawić JAKOŚ CZYMŚ" (czym? jak?), by nie spłoszyć rodziców?
Gniazda bocianie ważą DO TONY, tak jak pisał Wojtek Kaźmierczak, który widział ich wiele z bliska, to bardzo zbita konstrukcja, nie kupka gałązek, ale lita masa z gałęzi, ziemi z wypluwek i z roślin, kolejnych warstw ubitej wyściółki z udeptanych roślin. W trakcie zimowego obniżania gniazd do ścięcia górnej warstwy była potrzebna piła motorowa!
Na ostatnie pytanie nikt nie odpowie, po prostu nie wiadomo, dlaczego ten akurat bocian zachował się inaczej niż setki bocianów w mniej (obrączkowanie) lub bardziej (akcje interwencyjne) podobnych sytuacjach.
Offline
Użytkownik
Panie Pawle! Zbyt emocjonalnie podchodzi Pan do moich wypowiedzi, pewnie dlatego, że Pana najlepsze starania skończyły sie niepowodzeniem! Ja doceniam Pana dobre checi i wiedzę, ale tez wiem, ze czasami ignoranci tacy jak ja potrafia zasiać ziarno niepokoju. To jest korzystne na przyszłość. Jeżeli zasklepimy się w tym, że wiemy najlepiej to jestesmy skończeni na przyszłość jezeli chodzi o rozwój. Wiem co mówię bo zajmowałem sie innowacjami w przemysle przez drobne kilkadziesiat lat. Tak wiec jeszcze raz prosze niech Pan uwazniej przeczyta moje watpliwosci i pytania i odpowie sobie sam, czy były one wyłacznie obrzydliwe.
Offline
Użytkownik
Koziorożec napisał:
Do Natury!
Żałuję, żałuję, żałuję, bo dla mnie to nie była rozrywka a pociecha w mojej sytuacji życiowej.
Dramaty bocianie są niczym wobec ludzkich, ale to jest inna historia i wylogowuję się.
Drogi Koziorożcu ! Naprawdę życzę Ci, abyś mógł się pozbierać.. Dramaty ludzkie dotykaja nas bardzo, szczególnie bolą gdy są świeże. Powiem banał, ale czas leczy. Pozdrawiam serdecznie.
Zwierzęta też czują, przeżywają swoje dramaty. Tylko nie mówią. Usiłujemy je zrozumieć, ich życie, dzięki takim wspaniałym mozliwościom jak podgladanie ich życia on-line. Może na codzień staniemy się bardziej wrażliwi na wszystko co żyje wokół nas (np. jerzyki, bezdomne koty) ?
Mimo dzisiejszego bocianiego dramatu......świat jeszcze jest piekny !
Offline
Użytkownik
Panie Pawle, spokojnie, proszę się nie przejmować. Taką samą akcję pamiętamy z ubiegłego roku. Co prawda, powodem nie była woda, a jakieś świństwa, którymi dusiły się pisklaki, ale Pańskie działania były takie same. I to samo miały na celu - ratowanie pisklaków. Wtedy się udało, teraz nie.
Wszyscy dziś jesteśmy smutni i nie podbijajmy już tego bębenka nieprzemyślanymi komentarzami.
Offline
Zbanowany
Damka_Pik napisał:
Na moje wyczucie samiec zdał sobie sprawę już wcześniej, że on i jego partnerka przegrali z Naturą i nie zdołają ochronić i wykarmić młodych w tych okropnych warunkach ... dlatego może nie wracał do gniazda przez cały dzień. Bo jak inaczej rozumieć jego tak długą nieobecność??? Zabijając pisklaki skrócił ich cierpienie, tak mu podpowiadał instynkt. Ptaki często wyrzucają z gniazd pisklęta, których z jakichś powodów nie są w stanie wykarmić; w tym przypadku dodatkowo zadziałała okropna pogoda uniemożliwiająca zdobycie odpowiedniej ilości pożywienia.
Tak uważam.
Według mnie ta powyższa hipoteza Damki_Pik jest całkowicie do przyjęcia.
A co inni sądzą ?
Offline
Użytkownik
Obserwuje to gniazdo od 2 lat. Wciąż nie mogę się oswoić z tym, że NATURA eliminuje pisklęta. Każdą stratę odbieram jakoś osobiście i bardzo przeżywam. Pamiętam jak rok temu p. Paweł uratował 3 małe bocianki przed uduszeniem. Pamiętam również, jak cieszyłam się do późnego lata bocianią rodziną. Byłam pewna widząc p. Pawła na wysięgniku, że znowu wszystko dobrze się skończy i pewnie byłoby tak, gdyby nie brutalność samca.
Dziękuję p. Pawłowi za trud włożony w ratowanie boćków rok temu i teraz. Gniazdo jest wciąż puste! Gdzie śpią dorosłe bociany? Czy jeszcze wrócą do Przygodzic? Pozdrawiam wszystkich miłośników bocianów...
Offline
Użytkownik
Nic tu po mnie. I życzę Wam świętego spokoju.
A panu piotrkowi94b dziękuje za miłe określenie.
Offline
Użytkownik
Zgadzam się z Damką i igiem, choć nie wiem, oczywiście, czy mamy rację. Ale przecież w ubiegłym roku była akcja w Przygodzicach, podobna w gnieździe w Tarnowskich Górach (tamte bocianki zostały zabrane, jeden z dwóch przeżył, ale jako nielot), dorosłe nie wyrzuciły jednak piskląt. Nigdy się nie dowiemy, czy teraz to była reakcja na zmiany w gnieździe, czy - co uważam za bardziej prawdopodobne - bociany uznały, że nie uda im się wychować młodych.
Co nie zmienia faktu, że obserwując dzisiaj gniazdo od 18.30 mniej więcej (już po pierwszej akcji) przeżyłam prawdziwy wstrząs. Bo to się tak łatwo mówi: "ptaki czasami wyrzucają pisklęta, jeśli nie mogą ich wykarmić" - ale zobaczyć to na własne oczy - to zupełnie co innego.
A do Pana Pawła i innych Opiekunów gniazda mam całkowite zaufanie w kwestii ich fachowości. Gdyby nie to, program nie działałby tak świetnie od kilku lat.
Oczywiście, wszyscy mamy masę pytań, ale obawiam się, że są one skierowane do Matki Natury, a ona jest raczej milcząca.
Koziorożec - masz (ma Pan) pecha - że trafił Pan akurat na takie fatalne wydarzenia. Proszę, niech Pan przejrzy wątki choćby z ubiegłego roku - zorientuje się Pan jak wyglądało życie w gnieździe, jego obserwacja, a w przypadku ingerencji człowieka, jak długo wyjaśniane były dylematy Opiekunów - że skoro to dzikie i chronione zwierzęta, to interwencja może być podjęta wyłącznie w ostateczności. I tak naprawdę - nie do końca wiadomo, kiedy zagrożenie jest właśnie takie.
Tak sobie pomyślałam teraz, może to też kwestia usposobienia Dziedzica - Agresora? Może łagodniejszy bocian podjąłby jeszcze próbę opieki?
No i co my będziemy teraz obserwować przez resztę wiosny i lata? Ech...
Ostatnio edytowany przez kawia (2010-05-17 22:43:33)
Offline
Użytkownik
Wracam z pracy i jak co wieczór zasiadam do kompa. Sprawdzam pocztę, naszą klasę i nasze bocianki i ... cofam strony na tym forum, poznając straszną historię. Jest mi strasznie przykro, aż się popłakałam... bo straciliśmy nasze bocianki...
Joanna
Offline
Użytkownik
kawia napisał:
No i co my będziemy teraz obserwować przez resztę wiosny i lata? Ech...
Np. Jerzyki u Pani Zosi na balkonie
Offline
Użytkownik
Natura napisał:
kawia napisał:
No i co my będziemy teraz obserwować przez resztę wiosny i lata? Ech...
Np. Jerzyki u Pani Zosi na balkonie
Ostatnio edytowany przez stonka (2010-05-17 22:45:41)
Offline
Użytkownik
Wszyscy mamy zszargane nerwy tym tragicznym wydarzeniem. Prześpijmy się z tym i jutro już pewnie bez nadmiernych emocji i zbędnych słów będziemy dyskutować nad tym, co się stało.
Ja także chcę podziękować panu Dolacie i wspólpracującym z nim ludziom za wszystko co zrobili dla naszych bocianów. Z naturą często się przegrywa i nic na to nie poradzimy. Jedno jest pewne: w tym roku nad przygodzickim gniazdem krążył pech. Niespotykana zimnica i wodotrysk w maju oraz przylot do gniazda nie samicy (która jak tuszę, usiadłaby na pisklakach) ale samca, który zrobił to co uważał za słuszne...
A, i nie byłbym sobą, gdybym nie wstąpił w rolę adwokata diabła i nie powiedziałbym, że na pewno Koziorożec nie chciał nikogo urazić, jeno być może czas, w ktorym podniósł swoje wątpliwości nie był najlepszy. Mam nadzieję, że jego "wylogowanie" jest jeno chwilowe... Bo już sam fakt, że jest z nami świadczy, że to na pewno dobry człowiek.
Ale "poszłem", no, no...
Offline
Zbanowany
Koziorożec napisał:
Nic tu po mnie. I życzę Wam świętego spokoju.
A panu piotrkowi94b dziękuje za miłe określenie.
Panie Koziorożcu, nie ma za co dziękować. Przyznaję się, moja wina, że nie zacytowałem Pana wpisu. A zanim napisałem swój, to ukazały się już inne. Dlatego odniosę się teraz do tego o czym pisałem.
Idiotyzmami nazwałem Pana uwagi, że w nocy jakaś "żarówa" świeci bocianom po oczach. Przecież, to się kupy nie trzyma, jak mozna wpaść na taki pomysł, że ktoś im świeci i robi big brothera.
pozdrawiam.
Offline
Administrator
Relacja na szybko z dzisiejszych wydarzeń na www.pwg.otop.org.pl, stan wyrzucanych piskląt (martwe?, konające?, słabe?) może jeszcze wyjaśni dokładna analiza wydarzeń (fotek, obserwacji, filmików) w gnieździe po powrocie „Agresora” - proszę je wpisywać w tym wątku, jeśli ktoś ma obserwacje z momentu rzucania piskletami lub tuż przed tym.
Paweł T. Dolata
PwG OTOP
www.pwg.otop.org.pl
www.bociany.ec.pl
Offline
Koziorożec napisał:
Nic tu po mnie. I życzę Wam świętego spokoju.
Drogi Koziorożcu, nie obrażaj się. Wszyscy przeżyliśmy dzisiaj straszne chwile. Czas poświęcony obserwacji gniazda w Przygodzicach liczymy już na lata. Reagujemy emocjonalnie, ale...
Kilka godzin temu poproszono nas o spokój. Szkoda, że nie wszyscy zareagowali właściwie na tę prośbę. Czy śmierć piskląt to za mało? Czy potrzebna jest też kłótnia i wzajemne oskarżenia? Spośród 1170 użytkowników forum Paweł T. Dolata ma największe doświadczenie jeśli chodzi o bociany. Kto wspinał się na tyle gniazd co on? Kto uratował tyle bocianich piskląt uwalniając ich nóżki od sznurka lub wyjmując im z gardziołek niejadalne świństwa? Dzisiaj zrobił to, czego od Niego oczekiwaliśmy i co sam uznał za dobre. Nikt nie mógł przewidzieć reakcji bociana. Nietrudno się jednak domyślić, że bez ludzkiej interwencji pisklęta umarłyby w ciągu niedługiego czasu. Niech to nieszczęście łączy nas, a nie dzieli.
Offline
Użytkownik
W sumie, bociany miałyby jeszcze czas na drugi lęg... Jednak być może to gniazdo jest już w tym roku dla nich "spalone"...?
Offline
Użytkownik
Czy ornitolog mógłby się wypowiedziec czy jest szansa na kolejne jaja i pisklaki, jeśli ptaki mimo wszystko wrócą do gniazda?
Offline
Administrator
Nie, bociany nie przystępują do ponownego lęgu po stracie tak sporych piskląt i o tej porze. Młode nie zdążyłyby osiągnąć lotności przed jesiennymi chłodami, utrudniającymi wędrówkę lotem szybowcowym. Dość już tragedii na ten rok w tym gnieździe…
Paweł T. Dolata
PwG OTOP
www.pwg.otop.org.pl
www.bociany.ec.pl
Floyd napisał:
W sumie, bociany miałyby jeszcze czas na drugi lęg... Jednak być może to gniazdo jest już w tym roku dla nich "spalone"...?
Offline
Użytkownik
KAWIA wspomniała o akcji ratunkowej w Tarnowskich Górach w 2009r. W tym roku młodych też nie będziemy oglądać jak dorastają ,bociany nie zdecydowały się gniazdować .Każda akcja ratunkowa to ingerencja w naturę .To gniazdo zrobił człowiek , czy bociany ? Z pewnością bociany ,człowiek zamontował kamerę . Bocian jest ptakiem chronionym .Żeby gniazdo przepuszczało wodę trzeba było pomyśleć przed sezonem lęgowym,wymieniając środkową część wyściółki do samego dna gniazda.Starsze gniazda przestają przepuszczać wodę ,a zwłaszcza te na kominach.BOCIANY nie myślą tak jak my. Ten dzisiejszy dzień z pewnością zapamiętają ,że młode strąciły przez człowieka.Że człowiek był winny straty lęgu ,nie natura .A więc następny rok będzie wielką niewiadomą.
Offline
Użytkownik
Jestem zdruzgotana Cały dzień myślałam, co się dzieje z naszymi bocianami, ale tego najczarniejszego scenariusza nie mogłam przewidzieć. Po ciężkim dniu pracy weszłam na naszą stronę i nie wierzyłam własnym oczom. Myślałam, że jest jakaś awaria przekazu. Ale po przeczytaniu paska, poczułam się jakbym dostała obuchem w głowę. Przeczytałam Wasze posty, ale nie mam siły oglądać filmików. Taka byłam dumna z naszej pary. Tym razem chyba wczesny lęg był bardziej niebezpieczny niż późny. Bardzo mi smutno
Panu Pawłowi i całej ekipie dziękuję za determinację w niesieniu pomocy bocianiej rodzinie.
Ostatnio edytowany przez paniusia (2010-05-17 23:34:04)
Offline