Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Moderator
Offline
Użytkownik
30.04.2019
7.28 Nadal cztery jajka
Offline
Moderator
Offline
Użytkownik
30.04.2019
Właśnie też zaczęłam przeglądać nagranie i pisklak był widoczny o 10.08, zaczął wychodzić ze skorupki
11.52 Pisklak ma niecałe 2 h, a już, bez problemów, podnosi główkę. Przyleciał drugi dorosły bocian z darnią, ułożył ją i wyfrunął - nie było zmiany.
Ostatnio edytowany przez kinga2605 (2019-04-30 11:59:28)
Offline
Moderator
30.04.2019
17.02 - karmienie. Młody jest silny, żywotny, dzielnie podnosi główkę i wstaje, jeśli się przewróci. Rodzic podał dwie o wiele za duże ryby i jedną w sam raz dla malucha. Pisklak nic nie zjadł, za to dorosły bocian chwytał do dzioba większe ryby, po czym je wypuszczał i tak w kółko przez 6 minut. Próbował je rozdrobnić?, zmiękczyć? Nigdy wcześniej takiego zachowania w gnieździe nie widziałam. Pisklak w końcu zasnął, opierając się na jednym z jaj. Na wszystkie trzech widać już ślady klucia
Offline
Moderator
Klucie pierwszego pisklaka
Film: https://www.youtube.com/watch?v=lEapKHtzlwc&t=28s
Na dzień dobry mama trochę przydeptała pisklaczka
Samiec zaraz po przylocie samicy zaczął znosić świeżą wyściółkę, nie było tego wiele, ale instynkt "podpowiadał", że nowa wyściółka będzie teraz potrzebna.
Bocian próbował kilka razy karmić pisklę podając wciąż te same dwie ryby, ale to giganty dla kilkugodzinnego malucha, mimo to pisklak próbował dzielnie coś uszczknąć mocno uderzając małym dziobkiem, być może udało mu się skubnąć choć okruszek. Bocian za każdym razem potrząsał rybą, łapał w dziób i wypuszczał na gniazdo próbując je zmiażdżyć dziobem.
Offline
Moderator
Offline
Użytkownik
Cudownie Skoro pisklaki wykluły się dzień po dniu, to nie będzie znacznej różnicy między nimi i ich rozwojem, a co za tym idzie, obydwa powinny na równi walczyć o pokarm. Na pozostałych dwóch jajkach już od wczoraj są dziurki, więc czekamy na kolejne maluchy
Bocian z jaśniejszymi nogami (samica?) podniósł się o 5.59 i ukazał drugiego malca (fot. 1). Następnie podniósł się dopiero o 6.49 (fot. 2), by wypróżnić się i ponownie nakryć dołek. O 7.15 przyleciał samiec (?), a wysiaduajcy bocian wyfrunął. Rodzic podał pisklakom dżdżownice, padalce (?) lub inne drobne zwierzątka, którymi maluchu sobie poradzimy i obydwa jadły (fot. 3). O 7.17 przybyła samica (?) z darnią (fot. 4), a o 7.31 ponownie przyfrunęła z kępka mchu (fot. 5) i wyfrunęła z gniazda.
Ostatnio edytowany przez kinga2605 (2019-05-01 07:55:53)
Offline
Moderator
1.05.2019
Godzina 17.05; bociani rodzic intensywnie czyści puszek małych bocianków. W trzecim jaju od czasu do czasu widać dziobek powiększający dziurę w jaju. Maluchy są zainteresowane tym ruchem i również dziobią otwór w skorupce klującego się pisklaczka.
20.16 - 20.19 - ostatnie odkrycie dołka przez wysiadującego bociana, kiedy można jeszcze było dostrzec jego zawartość. Nadal widoczne były dwa żwawe pisklaki i dwa jaja ze śladami klucia.
Offline
Moderator
Offline
Moderator
3.05.2019
Dziś o 5 rano, kiedy dorosły bocian intensywnie napowietrzał dno dołka, można było dostrzec trzy żywotne pisklaki i nadal jedno jajo.
12.18 Zmiana rodziców na gnieździe. Przybyły bocian przyniósł sporo małych rybek, wszystkie młode jadły, dorosły jeszcze po nich posprzątał W jaju widoczna spora dziurka.
Opieka nad trójką maluchów wyczerpuje Rodzic głęboko zasnął
Przed godz. 20, w ostatnim dziennym świetle, rodzic prowadził toaletę pisklaków. Jajo jest mocno popękane, lecz jeszcze nie wyklute.
Offline
Moderator
Offline
Moderator
09-05-2019
Kolejne gniazdo, w którym los najmłodszego pisklęcia jest niepewny
Zimno, deszcz i brak pokarmu, powodują, że najmłodsze i najsłabsze pisklę jest na "celowniku". Wczoraj ostatnie, wieczorne karmienie było niby obfite, ale tylko jedno pisklę było najedzone. Bocian przyniósł dwa spore węże i jeden element, który przypominał dużą żabę(?), oczywiście najstarsze pisklę od razu wyłapało ten kasek dla siebie, pozostałe mocowały się z wielkim wężem. Dwa najmłodsze próbowały połykać węża, niestety nie dały rady, wkroczył rodzic, który zabrał węża maluchom prawie wyciągając im z gardzieli. Głodne pisklęta "protestowały" piszcząc, bocian rodzic od razu zainteresował się najmłodszym, potarmosił go dziobem chcąc chwycić za głowę i usunąć z gniazda, maluch jednak zdołał schować się między starsze rodzeństwo.
Niestety dzisiaj rano, sytuacja powtórzyła się, najmłodszy ponownie był obiektem zainteresowania rodzica, ale i tym razem mały umknął między starszaki. Na szczęście nadleciał drugi z bocianów, przyniósł pokarm, było dużo drobnych elementów, najstarsze zjadały szybko, dwa najmłodsze też skorzystały lecz niewiele, bo nie są jeszcze tak sprytne w pobieraniu pokarmu jak dwa najstarsze.
Na gnieździe była zmiana, bocian, który przyleciał próbował karmić, ale nic nie miał w wolu, nie znalazł więc pokarmu. Dwa pisklęta są już bardzo osłabione, wyklute jako trzecie szybko traci siły, jest słabsze niż to najmłodsze, chyba jest chore, widziałam jak zwymiotowało resztki pokarmu (to nie była wypluwka), kręci i potrząsa głową jakby coś ciągle połykało, pokłada się, pionuje się na chwilę, gdy bocian trąca go dziobem. Sytuacja nie wygląda dobrze, węgierska para może stracić dwa pisklęta
Jest 16:30, od kilku godzin nie ma drugiego bociana, bocian opiekujący się pisklętami może zapewnić im tylko ogrzewanie pod skrzydłami, ciągle pada deszcz, małe domagają się karmienia, bocian wstaje, jedno z piskląt nie podnosi się, to właśnie trzecie, która tak szybko traci siły, jest dziobane po głowie przez starsze rodzeństwo, bocian rodzic próbuje go złapać i wyciągnąć z dołka, mały broni się resztkami sił, chowa się między starszakami.
16:41 nareszcie przyleciał zmiennik, zanim rozpoczął karmienie (o 16:44) mocno podeptał najsłabsze pisklę, potem przydusił stopą najmłodsze, wreszcie nakarmił wygłodniałe pisklęta, porcja nie była duża, więc szybko zniknęła w małych dziobkach, najmłodszy coś zjadł, najsłabszy (trzeci) nie, nie miał siły pobrać pokarmu choć był w dobrej pozycji.
17:55 - bocian cały czas ogrzewa pisklęta, słychać jak jedno pisklę "kwacze" żałośnie, tak nienaturalnie, ochryple
18:36-18:41 - bocian rodzic wstał, chory i słaby pisklak już się nie podnosi, jest już prawie martwy... Starszaki bezlitośnie dziobią go po głowie, rodzic przydeptuje go, stanął stopą na dziobek, jeszcze kilka razy maluch podniósł głowę, potem pozostałe pisklęta położyły się na nim, bocian rodzic usiadł na dołku gniazdowym bardzo ostrożnie i okrył pisklęta. Leżące pisklę już się nie poruszyło, teraz już od kilkudziesięciu minut jest zupełna cisza, nie słychać piskląt.
20:06 - wieczór, bocian odkrywa pisklęta, deszcz już nie pada, trzeci najsłabszy pisklaczek jeszcze żyje, widać że każdy ruch to dla niego ogromny wysiłek, jego ruchy są nienaturalne, biedak przetacza się z miejsca na miejsce, bocian rodzic depcze raz po raz pisklę, najmłodszy również został mocno przyciśnięty stopą rodzica, bardzo nierozgarnięty jest ten rodzic, czy to czasem nie jest samica ??? - ona tak deptała pierwszego wyklutego pisklaka.
Skojarzyło mi się wczorajsze karmienie wężami i wyciąganie przez rodzica węża z gardzieli tym właśnie pisklętom, były podrzucane przy tym, bocian musiał mocno pociągać węża aby odebrać go pisklętom, czy wtedy bocian rodzic nie mógł uszkodzić pisklęcia, tak że skutki są widoczne dzisiaj?
Film: tak wyglądało karmienie i odebranie węża pisklęciu: https://www.youtube.com/watch?v=c6sDB9qD94Y
Offline
Moderator
10-05-2019
Pisklęta są już kilkanaście godzin bez karmienia !
Martwe pisklę, jest nadal w gnieździe, bociany nie usuwają go, jest wdeptywane w wyściółkę. Najmniejszy, najmłodszy pisklak jest już bardzo słaby. Dwa najstarsze kwilą, proszą o karmienie.
O 10:21 przyleciał bocian zmiennik (to prawdopodobnie samica Sara), nie nakarmił piskląt, bocian, który do tej pory był z pisklętami znosi do gniazda świeżą wyściółkę i odlatuje. Dzisiaj jest już słonecznie i ciepło.
10:50 - karmienia nadal nie było, bocian przykrył skrzeczące pisklęta
14:16 - przyleciał bocian rodzic, to samiec Eliasz, Sara odleciała, nie zwlekał długo, przystąpił do karmienia, zwrócił z wola olbrzymie żaby, pisklęta były tak głodne, że z jakąś nadprzyrodzoną siłą zdołały je połykać, przychodziło im to z trudem, ale najadły się do syta, miały wypchane gardziele, zostało nawet dla Eliasza. Niestety, takie żaby mogły "pokonać" silne, zdrowe pisklaki, najmłodszy nie dał rady nawet podpełznąć do pokarmu, nie wiem czy dałby radę połknąć tak dużą żabę. Leżał z tyłu za plecami rodzeństwa, nie podjął próby, poddał się, już chyba niewiele tli się w nim życia, jest cichy, pokłada się, śmierć z głodu, to chyba najgorsze co może się zdarzyć...
17:14 - zmiana na gnieździe i nadzieja na pokarm dla głodnych piskląt, Eliasz odleciał, odkryte pisklęta zaczęły szczebiotać, prosić o karmienie, tylko dwa, najmłodszy już się podnosi, jeszcze wydaje słabiutki, cichy głos, starszaki go dziobią. Niestety minęło kilka minut i Sara nie karmi piskląt. Usiadła, okryła je.
18:16 - ponowne odkrycie piskląt, nie ma karmienia, Sara połknęła żabę, którą prawdopodobnie nie strawił któryś z pisklaków, słychać , że kolejne pisklę jest głodne, prosi "płaczliwie" o karmienie, mały już ucichł, nie rusza się chyba odszedł
Po kilku minutach ponownie przykryła pisklęta.
Sara nie karmiła piskląt wczoraj, dzisiaj (w ubiegłym roku, też mało karmiła, pisklęta przeżyły dzięki zaradności Tobiasza), pisklęta dostały jeden posiłek na cały dzień składający się z żab (słyszałam, że nie wszystkie żaby są przysmakiem bocianów), to stanowczo mało i nie rokuje dobrze, może jutro poprawi się sytuacja, może choć te dwa najstarsze pisklęta przeżyją.
Offline
Użytkownik
11.05.2019
Przykra wiadomość...
Weszlam dzisiaj na stronę z podglądem bocianów i pierwszy raz coś takiego zobaczyłam. W dołku były dwa żyjące pisklaki i dwa martwe. O 8.24 dorosły bocian chwycił jednego z martwych bocianków i próbował połknąć... Przez trzy minuty szarpał się z nim, aż go połknął. Gdy wylatywał z dzioba do dołka to pisklaki go dziobały, może z głodu? Straszne widoki. Ktoś jest w stanie rozpoznać czy dorosłym bocianem była samica czy samiec?
9.10 Przyleciał drugi rodzic. Nie było karmienia. Bocian spulchnia dołek. Między 9.13 a 9.28 dotąd przebywający na gnieździe bocian cztery razy wyfruwał i wracał z materiałem do wyściółki. Dwa pisklaki tulą się do siebie.
Ciekawi mnie dlaczego bociany mają problem ze znalezieniem pokarmu, skoro dni były deszczowe. To były smutne dni dla węgierskiego gniazda. Mam nadzieję, że pozostałe bocianki wyrosną na zdrowe ptaki.
Przewijam nagranie co kilka minut i trafiłam na taką sytuację: o 10.08 były dwa dorosłe bocian, jeden , nich leżał i zanim wstał to drugi zrzucił z wola żabę; po chwili leżący bocian wstał i od razu połknął żabę - choć była spora i nie wiem czy poradziłyby sobie, ale nawet nie miały szansy jej zjeść. O 10.11 bocian, który podał żabę wyfrunął. Aż do teraz (16.23) nie widziałam go na gnieździe, na karmienie również nie trafiłam. Pisklak niemal ciągle domagają się pokarmu lub przytulone do siebie śpią.
16.23 Bocian podał dwie, za duże dla maluchów, ryby z którymi pisklaki nie mogą sobie poradzić. Zmiany dorosłych bocianów nie widziałam. Jeden maluch próbował chociaż "dziubnąć" rybę, ale drugi jedynie opierał głowę o szyję brata/siostry. Ostatecznie rodzic połknął obie ryby.
Ostatnio edytowany przez kinga2605 (2019-05-11 16:33:58)
Offline
Moderator
Bociany czarne żerują brodząc w wodzie, przeważnie w płytkich wodach, strumieniach leśnych, małych stawach, leśnych ciekach wodnych, rzadziej na lądzie. Żywią się głównie rybami, ale zjadają również płazy, niewielkie gady, bezkręgowce, chrząszcze wodne. Kiedy padają obfite deszcze wody przybierają, mętnieją, napływa dużo mułu i bocianom trudno jest wtedy znaleźć pożywienie. Dorosłe jakoś sobie poradzą, ale najgorzej jest wtedy, gdy muszą wykarmić małe pisklęta. Pokarm musi być dostosowany do wieku piskląt aby poradziły sobie z jego połknięciem, Jak widać na gnieździe węgierskim bociany przynoszą, to co upolują (nie zawsze mogą przynieść drobne rybki) i pisklęta głodują, bo nie mogą pobrać tej wielkości pokarmu.
Dwa najsłabsze pisklęta już nie żyją. Zimno, wilgoć, brak dostatecznej ilości pokarmu, to szybka selekcja wśród tak małych piskląt, które nie osiągnęły jeszcze termoregulacji, tak więc w pierwszej kolejności padły te najmniej odporne, najmłodsze.
Martwe pisklęta dzisiaj rano były jeszcze w gnieździe, nieco później samiec Eliasz pozbył się jednego z nich połykając go. Nie ma znaczenia czy zrobi to samiec czy samica, każde z nich w ten sam sposób może postąpić. Drugie pisklę prawdopodobnie zostanie wdeptane w podłoże gniazda przez stale poruszające się pisklęta i dorosłe bociany i przykryte wyściółką, którą bociany rodzice przez cały czas uzupełniają. Czytałam gdzieś, ale nie pamiętam źródła, że bociany czarne nie wyrzucają piskląt z gniazda ani skorup z wyklutych jaj, aby nie wabić pod gniazdo drapieżników, nie wiem na ile jest to potwierdzone w literaturze, ale wydaje się logiczne, poza tym w przyrodzie nic się nie zmarnuje, to martwe pisklę może być dodatkowym źródłem pożywienia dla dorosłego bociana w krytycznej sytuacji, kiedy jest trudno znaleźć inny pokarm.
Offline
Moderator
12-05-2019
Dzisiaj sytuacja z karmieniem już się nieco poprawiła. Pisklęta są karmione przez Eliasza i Sarę.
O 11:13 widziałam karmienie przez samca, przyniósł dużo drobnych ryb, pisklęta połykały pokarm sprawnie, bo nareszcie dostały pożywienie stosowne do ich wieku i to, co jest podstawową dietą bocianów czarnych - ryby
Martwe pisklę, które jeszcze wczoraj było w dołku gniazdowym zostało usunięte na koronę gniazda, ale po jakimś czasie samica Sara zainteresowała się nim i je połknęła. Nieco później zwróciła zawartość wola szczebioczącym pisklętom, było to martwe pisklę, które wcześniej połknęła, jedno z piskląt natychmiast przechwyciło zawartość z wola samicy i zjadło.
Dzisiaj i wczoraj w ciągu dnia pogoda znacznie poprawiła się, pisklęta są coraz częściej odkryte i ogrzewane przez słońce.
O karmieniu przez Sarę napisałam chyba na wyrost. Rano nakarmiła pisklęta, ale przy kolejnej zmianie na gnieździe o 14:52 Sara nie nakarmiła piskląt, stała przy nich i ograniczała się do napowietrzania wyściółki wokół piskląt, kiedy domagały się karmienia.
Dopiero o 15:47 wyrzuciła z wola jakąś małą ilość ciemnej, niezidentyfikowanej masy, ale głodne pisklęta zadowoliły się nawet tym, potem o 17:37 ponownie podała pisklętom resztki jakie jeszcze jej pozostały w wolu.
Ratunkiem dla głodnych piskląt był Eliasz, przyleciał o 18:13 i od razu karmił pisklęta, były ryby i wielka żaba, pisklęta w pierwszej kolejności "rzuciły" się oczywiście na ryby, na końcu jedno z nich połknęło żabę, dla Eliasza została jedna wielka ryba, która była dla piskląt zbyt duża, były najedzone, widać to było po ich pogrubionych szyjach. Eliasz został z pisklętami na noc.
Offline
Moderator
13-05-2019
Pierwsza zmiana na gnieździe jaką widziałam to godzina 08:40, przyleciała Sara, samiec odleciał. Samica ma dziwny sposób karmienia, albo po prostu słabo poluje. Po przylocie nie karmiła piskląt, nakryła je i wygrzewała. Na karmienie zdecydowała się dopiero o 09:56, porcja była niewielka, menu trudne do zidentyfikowania, ciemna jednolita masa.
O 10:34 przyleciał samiec, samica odleciała, po ok. dwóch minutach rozpoczął karmie, porcja też nie była wielka, ale były to średniej wielkości ryby, Sara wróciła jeszcze do gniazda, przyniosła świeży, zielony mech. Dzień jest pochmurny, pisklęta większość czasu spędzają pod skrzydłami bocianów rodziców.
Karmienie o 12:16, film: https://www.youtube.com/watch?v=zsr7w3HRErw
Tak karmił Eliasz, pisklęta dobrze nakarmione, syte i zadowolone
Offline
Moderator
14-05-2019
Dzisiaj cały dzień pada deszcz, pisklęta dostały tylko dwa skromne posiłki. O 07:31 karmiła Sara (?), kilka niewielkich ryb, jedną dużą zostawiła dla siebie, potem o 08:49 jeszcze raz opróżniła wole z tego co jej zostało po ostatnim karmieniu.
Kolejny posiłek przyniósł Eliasz, dużo dżdżownic, które pisklęta pozbierały z gniazda bardzo szybko. O godzinie 14:57 przyleciała Sara, ale tylko stanęła na gnieździe przez kilka chwil i odfrunęła. Od ostatniego karmienia aż do teraz do 18:20 cały czas na gnieździe jest Eliasz, pisklęta są okryte i właściwie bardzo rzadko odkrywane, ciągle pada deszcz, prawie ich nie słychać
Offline
Moderator
16.05.2019
Deszcz przestał padać, maluchy dostają więc całkiem słuszne porcje ryb. Łapią je na wyścigi; starszy pisklak jest dużo szybszy i silniejszy, więc on zjada więcej, ale posiłku starcza i dla młodszego.
Dziś maluchy chyba po raz pierwszy zostały na gnieździe same. O godz.10.43 rodzic oddalił się na półtorej minuty, po czym wrócił ze sporą gałęzią, którą umieścił w koronie.
Offline