Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Użytkownik
21.36 na gnieździe młode mokną z jednym z rodziców,u nas w centrum też burze i ulewy
Offline
Moderator
23.00 Burza słabnie. Deszcz pada jeszcze mocno, ale wyładowania słabną. Choć niebo rozświetlone było ze wszystkich stron i pioruny uderzały jeden za drugim, to jednak obyło się bez zapowiadanego gradu. Bociany przetrwały burzę siedząc (młode) i stojąc (dorosły) z dziobami skierowanymi na godz. 3.
23.05 Deszcz już znacznie mniejszy. Na gnieździe rozpoczął się ruch; bociany kolejno otrzepują wodę z piór i przstępują do toalety.
Ostatnio edytowany przez agata66 (2017-06-28 23:11:56)
Online
Użytkownik
00:10 Bocianki zmoknięte , zajmują się toaletą. Chyba przestało padać . Ciekawe co z maluszkiem...... Może dzisiaj Pan Paweł będzie coś wiedział i podzieli się z nami wiadomościami , mam nadzieję dobrymi. Teraz u mnie zaczyna się zmieniać pogoda , zrywa się silny wiatr , pewnie będzie burza. Dobranoc.
Offline
Moderator
Online
Użytkownik
Offline
Użytkownik
Offline
Użytkownik
08:45 Rodzic przyleciał z przekąską. Były to chyba dżdżowice. Bocianki zajadały ze smakiem.
Offline
Użytkownik
09:18
Młodzież ucięła sobie drzemke.....
10:44
Rodzina w komplecie
Ostatnio edytowany przez united1 (2017-06-29 10:44:39)
Offline
Użytkownik
Offline
Administrator
Wyjęty z gniazda bocian przeżył operację, wykonaną od razu wieczorem 26.06 przez lek. wet. Stanisława Kempę, co należy podkreślić - nieodpłatnie, i za tę pomoc bardzo dziękujemy. Niestety, kilkanaście godzin później padł.
Pozdrawiam
Paweł Dolata
Projekt „Blisko bocianów”: kamera na gniazdo w Przygodzicach www.bociany.ec.pl i www.facebook.com/bocianyzprzygodzic/
Offline
Użytkownik
Wielka szkoda, że bociek wyjęty z gniazda nie przeżył Niestety, nie zawsze da się pomóc. Jestem wdzięczna Panu Pawłowi za wszystkie starania, za to co robi dla bocianów.
Offline
Użytkownik
Bardzo smutna wiadomość od p. Pawła, że chory bocianek nie przeżył... Miałam wielką nadzieję, że w tym sezonie zdrowo wychowa się cała piąteczka maluchów... niestety jest ich już tylko trójka .... . Musimy mocno trzymać kciuki, aby naszym trojaczkom nic się nie przytrafiło i były zdrowe.
Pozdrawiam wszystkich Bocianolubów i nasze Bocianki.
Offline
Użytkownik
kinga2605 napisał:
Wielka szkoda, że bociek wyjęty z gniazda nie przeżył Niestety, nie zawsze da się pomóc. Jestem wdzięczna Panu Pawłowi za wszystkie starania, za to co robi dla bocianów.
szkoda
Offline
Użytkownik
Offline
Moderator
Bardzo żal i szkoda młodego bociana
A życie na gnieździe toczy się dalej...
12:58 - przyleciała do gniazda Przygoda, zaczęła klekotać i wymachiwać skrzydłami, młode ustawiły się do karmienia, ale karmienia nie było
13:00 - Przygoda odleciała, młode były same aż do 13:46
13:46 - przyleciał Dziedzic, karmienie, nie widać dokładnie co, ale było to tradycyjne "bocianie jedzenie"
Offline
Zbanowany
Witam.
Że zabrany do leczenia bocianek nie przeżył dowiedziałem się wczoraj przed 24g. od osób, które ze mną pracują a zainteresowane przez zemnie tym gniazdem słyszały w jednej ze stacji radiowej w g. południowych.
Szkoda bardzo, ale mamy tu jeszcze 3 dorastających i trzeba się tym cieszy.
14.08. na gnieździe 3 młodych i Przygoda? (f.1.).
14.13. wiatr silnie kołysze trójką młodych (f.2.), dorosły odleciał.
14.22. ten pierwszy od obiektywu jak siadał to tak ja by przestraszony wiatrem i nadchodzącą chyba burzą (f.3.).
Przed godziną przeszła ulewna burza w Warszawie.
14.57. mimo wiatru ćwiczenia są prowadzone przez młode bociany (f.4.).
Ostatnio edytowany przez wladek12 (2017-06-29 15:01:27)
Offline
Użytkownik
bardzo mnie zasmuciła historia biednego drugiego, chorego bocianka, ale Ce la Vie Oby te trzy jeszcze tylko wytrzymały trudy burz i wichur i szczęśliwie sobie odleciały do ciepłych krajów, czego im życzę z całego serca
Offline
Użytkownik
Smutno
Offline
Użytkownik
16:13 Młodzież sama w gnieździe. Piękne i mądre te nasze bociusie. Wieje silny wiatr , Bocianki usadowiły się nisko w gnieździe, wszystkie zwróciły się dziobami w stronę wiatru. W ten sposób zmniejszają opór wiatru wykorzystując owalny kształt swojego ciała. Oby tylko nie było takiej burzy jak w Warszawie.
Żegnaj "maluszku". Przykro mi bardzo. Naprawdę wierzyłam w dobre zakończenie tej akcji. Ale życie przynosi także i takie wydarzenia. Cóż, "maluszek" odszedł, ale przynajmniej już się nie męczy. Gdyby został w gnieździe, nie wiadomo jak długo jeszcze trwało by jego cierpienie. Dziękuję Panie Pawle. Zarówno Pan, jak i lekarze a także wszystkie inne osoby zaangażowane w tę akcję, zrobiliście wszystko, aby uratować "maluszka". Wielkie dzięki Wam wszystkim.
Panie Pawle jeżeli nie jest to tajemnicą lub łamaniem zasad czy norm, czyli jeżeli jest to możliwe , to może podzieli się Pan z nami wiadomością co było przyczyną choroby "maluszka". Czy aby nie ten sznurek w gnieździe?
Offline
Użytkownik
Offline