Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Użytkownik
Offline
Użytkownik
17 marca 2009
Wznowiony został przekaz z gniazda rybołowów na fińskiej wyspie Hailuoto. Można więc już wypatrywać przybycia gospodarzy.
Aktualny link do podglądu to: http://kotinetti.suomi.net/saaksi/index.php
Offline
14 kwietnia 2009
18:48 - W gnieździe wciąż ta sama sytuacja. Samotny rybołów siedzi, być może czeka na partnera/partnerkę.
2:15 dnia następnego - Okazało się, ze moje obserwacje były niedokładne. Właśnie otrzymałam wiadomość, że w gnieździe bywają dwa rybołowy. Pierwszy wrócił 6 IV, a drugi 12 IV. Dostałam także zdjęcia. Ty razem wyjątkowo ich układ nie będzie chronologiczny, bo zostały wykonane rano. Dziękuję!
Ostatnio edytowany przez Nupi (2009-04-15 02:23:25)
Offline
Użytkownik
23 kwietnia 2009
W gnieździe w Hailuoto nareszcie pojawiły się rybołowy, być może nawet dzisiaj. Obserwowałam je przez prawie godzinę i odniosłam wrażenie, że oprócz pary w gnieździe, która zachowywała się dość niespokojnie, krążył tam jeszcze jeden konkurent. Samiec często przyjmował postawę obronno-odstraszającą i co jakiś czas wylatywał z gniazda, czasem wylatywali oboje. Wkrótce po każdym powrocie „pieczętował” swój związek z partnerką, jakby chciał zademonstrować, intruzowi swe prawo własności tak do gniazda, jak i do niej i że nie ma tu czego szukać. W ciągu 40 minut podobna sytuacja powtórzyła się 5-6 razy. W końcu chyba zagrożenie minęło, bo samiec odleciał i nie wrócił już przed zmrokiem. Jego partnerka stała jeszcze kilkanaście minut w gnieździe i też gdzieś się przeniosła.
Offline
Użytkownik
26 kwietnia
Rybołowy często są w gnieździe - oboje lub pojedynczo przez krótki czas (fot. 1 i 2 - godz. 15:13). Często przylatują, odlatują i znów wracają (fot. 3 - godz. 15:41). Nie widziałam by porządkowały lub urządzały gniazdo, czas spędzają głównie na podziwianiu widoków i zalotach. Wielokrotnie podejmowały starania o potomstwo lub pozorowały te próby (fot. 4 - godz. 21:44). Po godzinie 22:00 rybołów nadal przebywał w gnieździe.
Offline
Użytkownik
3 maja 2009
W obu gniazdach rybołowów są już jaja.
W Nauvo są prawdopodobnie dwa - tyle widziałam w pewnym momencie, ale nie zdążyłam zrobić fotki przed zmianą stop klatki. Na fot. 1 (godz. 10:32) widoczne jest tylko jedno.
Samica z Hailuoto na dobry poczatek prezentuje pierwsze jajo (fot.2,3 - 20:47, 20:51).
Offline
Użytkownik
2 lipca 2009
Kamera przy położonym na tle malowniczej scenerii gnieździe rybołowów w Nauvo nie działa od 23 maja, kiedy to w czasie gwałtownej burzy uległa całkowitemu zniszczeniu. Niestety, z wiadomych względów, tj. bezpośredniej bliskości gniazda, w którym były wysiadywane jaja nie mogła być wymieniona na nową. W pierwszej dekadzie czerwca pisklęta (miejmy nadzieję) zapewne się wykluły i mają teraz około 4 tygodni. Pierwszym możliwym terminem zastąpienia uszkodzonej kamery nową jest więc dzień obrączkowania, który mam nadzieję nastąpi wkrótce.
Przy okazji (poniekąd dla rekompensaty) – bardzo polecam obejrzenie trzech doskonałych angielskich filmików z rybołowami w roli głównej:
1) polowanie (świetny!)
http://www.arkive.org/osprey/pandion-ha … eo-00.html
2) karmienie piskląt
http://www.arkive.org/osprey/pandion-ha … o-09b.html
3) dorastanie i pierwszy lot
http://www.arkive.org/osprey/pandion-ha … o-09c.html
Offline
Użytkownik
Offline
Użytkownik
2 lipca 2009
W Hailuoto natomiast, są trzy pisklęta. Wykluły się 9, 10 (fot.1) i 12 czerwca - skończyły więc trzy tygonie. Odpukać - rozwijają się pięknie, a rodzice dobrze się o nie troszczą (fot.2 - 19 czerwca; fot.3 - 28 czerwca; fot.4 - 2 lipca). Wybarwienie piór stanowi dla nich doskonały kamuflaż, niemalże wtapiają wyglądem w gniazdo.
Offline
Użytkownik
Nauvo 5 lipca
Młode często ale na krótko zostają same w gnieździe i wtedy słodko śpią (fot. 1 - godz. 17:36). Właśnie przyleciała mama, to trochę się rozbudziły (fot. 2 - 18:28). W jej obecności chętnie baraszkują po gnieździe (fot. 3 - 18:43) i już bystrym spojrzeniem razem z mamą obserwują otoczenie (fot. 4 - 19:01).
Offline
26 lipca 2009
Zerknęłam dziś do gniazd rybołowów w Finlandii. W obu podglądanych przez nas gniazdach są młode.
W gnieździe w Nauvo są dwa śliczne młode rybołowy.
W Hailuoto są trzy. Właśnie odwiedziła je mama, ale karmienia nie widziałam.
Jeden z młodych zademonstrował, że przygotowuje się do latanie i potrafi już wysoko skakać.
Offline
Użytkownik
Nauvo 11 sierpnia
Coraz częściej zastaję puste gniazdo. Młode zwykle wpadają na posiłki, zjawiają się pojedynczo i czekają na dostawę. Bywa, że w gnieździe zostaje ledwie napoczęta lub niedojedzona ryba, wtedy jest na pocieszenie na następną wizytę. Jednak od kilku dni w gnieździe pojawiają się dwie nieproszone wrony i zajmują się nadwyżkami. Dzisiaj zjawiła się taka jedna i to w czasie obecności młodego rybołowa (!), co wywołało zrozumiały gniew z jego strony (fot. 1 - godz. 20:18). Wronę straszenie niewiele obeszło, ale po chwilowym ociąganiu się jednak odleciała. Za chwilę były już dwie wrony (fot. 2 - 20:21) ale również zostały zdecydowanie przepędzone i jeszcze przez parę minut rybołów straszył pilnując gniazda. Sytuację przerwała mama przynosząc rybę, a że natychmiast odleciała, młody musiał sam pilnować gniazda i jeszcze ryby (fot. 3 - 20:31). Po dość długim odstraszaniu intruzów przystąpił wreszcie do posiłku. Po udanej kolacji spostrzegł przelatującego nad gniazdem braciszka (lub siostrzyczkę) (fot.3 - 21:11), który tym razem nie wylądował - przyleciał na gniazdo po kilku minutach. Rodzeństwo troszkę pobyło razem, po czym odleciał jeden, chwilę później drugi młody. Do całkowitego zmroku gniazdo pozostało puste.
Offline
Użytkownik
12 sierpnia 2009
Sytuacja w gnieździe na wyspie Hailuoto przykuwa w ostatnim czasie uwagę miłośników rybołowów z różnych zakątków świata. [Ze względu na zaległości i fakt, że w ciągu ostatniego miesiąca z różnych powodów nie bardzo miałam możliwość relacjonowania wydarzeń z tego gniazda, dziś pozwolę sobie na wstawienie potrójnej liczby fotek]. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku (fot.5) – wszystkie trzy młode rybołowy przeżyły i wyglądają na zdrowe i sprawne. Jednak nie do końca tak jest. Dwa rzeczywiście są w świetnej kondycji – pierwszy zaczął latać 28 lipca, a drugi 2 sierpnia. Przyszłość trzeciego natomiast nie rysuje się zbyt optymistycznie. Już po obrączkowaniu, które odbyło się miesiąc temu - 14 lipca (fot.1-4) – pojawiła się informacja, że jedno z piskląt ma złamaną nogę w stawie kolanowym.
Lewa noga na stałe odgięta jest do tyłu i jest całkowicie bezużyteczna - przyczyny wypadku są nieznane. Zdecydowano się jednak pozostawić pisklę w gnieździe w nadziei, że jakoś sobie poradzi z tym kalectwem, a natura rozstrzygnie o jego losie. Biedny młody rybołów przed dwa tygodnie zazdrośnie przyglądał się latającemu rodzeństwu, zwłaszcza widząc je w towarzystwie innych, rybołowów (fot.6), ćwiczył skrzydła, podskakiwał, rwał się do lotu, ale wciąż nie mógł się odważyć (fot.7,8)… aż do wczoraj – 11 sierpnia, kiedy późnym popołudniem zniknął z gniazda na ponad dwie godziny, a potem szczęśliwie powrócił. Dziś także odbył już kilka króciutkich lotów. Zastanawiam się, czy na przykład siadanie na gałęzi będzie dla niego możliwe przy jednej sprawnej nodze.
Rodzice coraz rzadziej przynoszą pokarm do gniazda (dziś posiłku nie widziałam), prawdopodobnie by dopingować młode do nauki samodzielnego polowania, ale kalekiemu młodzikowi daleko jeszcze do takiego etapu, o ile w ogóle będzie to możliwe. Silne, sprawne nogi są dla ptaków szponiastych jedynym narzędziem zdobywania pokarmu – czy młody rybołów zdoła zatem nauczyć się polować za pomocą szponów jednej tylko nogi? Podobno znane są przypadki skutecznego radzenia sobie w podobnej sytuacji przez jednonogie rybołowy, ale czy dotyczyły one kontuzji nabytych przez zupełnie młode pisklęta, czy też osobniki dorosłe i potrafiące już wcześniej polować – nie wiem. Czasu ma już niezbyt wiele - dlatego podzielam niepokój innych obserwatorów o dalsze losy tego ptaka. Co będzie, gdy nie zdoła nauczyć się polować (co jest bardzo prawdopodobne), a rodzice przestaną go karmić, aż w końcu zmuszeni będą odlecieć na południe? Czy opiekunowie gniazda zdecydują się wtedy na odłowienie go i umieszczenie w azylu? Wiadomo jednak, że schwytanie dzikiego latającego ptaka jest bardzo trudne. Pozostaje więc mieć nadzieję, że jakimś cudem młody rybołów poradzi sobie.
Kilka dzisiejszych fotek (9-12). Pierwsza jest o tyle ciekawa, że po prawej stronie widać na niej dwa żurawie (tak mi sie wydaje, sądząc po kształcie sylwetek).
Offline
Użytkownik
Koo przebywa w Centrum Dzikiej Przyrody w Ranua, ... ale nie na skutek odłowienia w wyniku nacisku internautów – niestety (a może na szczęście), nie mieli oni takiej mocy sprawczej, by nakłonić do takiego posunięcia opiekunów gniazda. Złowienie lotnego dzikiego ptaka jest rzeczą niezwykle trudną i ryzykowną (o czym mogliśmy się przekonać w przypadku rannego boćka z Chyb). Oto co wynika z przeglądu relacji forumowiczów z Finlandii w wątku rybołowów na forum estońskim.
25 sierpnia Koo po raz pierwszy na bardzo długo opuściła gniazdo i po raz pierwszy w nim nie nocowała; przy czym od ok. 2 tygodni noce spędzała samotnie – rodzice i rodzeństwo nocowali poza gniazdem. Wróciła następnego dnia – 26 sierpnia o 13:25, po 16 godzinach nieobecności. Kilkadziesiąt minut później (14:08) poleciała ponownie … i już do gniazda nie wróciła. W tym czasie jej matka i jedno z rodzeństwa nie pojawiali się już w kamerze od kilku dni – być może (miejmy nadzieję) oba ptaki rozpoczęły już wędrówkę na południe. Tylko ojciec dostarczał ryby pozostałej dwójce, a po zniknięciu Koo jednemu młodemu rybołowowi. Ostatnią dostawę odnotowano 30 sierpnia. Potem gniazdo opustoszało. Koo nadal nie było. Można spekulować, czy do takiej eskapady zmusił ją głód (raczej nie), czy też nieodparta potrzeba doskonalenia lotów wynikająca z instynktownego poczucia bliskiej konieczności migracji, a może po prostu brakło jej sił, by wrócić – zgłodniała, a sił wciąż ubywało.
Niestety, jak można było przewidzieć, kaleki rybołów nie poradził sobie. W sobotni wieczór – 29 sierpnia – dwa kilometry od gniazda przypadkowo znalazł go myśliwy leżącego w rowie i skrajnie osłabionego; próby podrywania się do lotu kończyły się niepowodzeniem. Myśliwy powiadomił lokalny posterunek policji, że ranny rybołów potrzebuje pomocy. Policjanci skontaktowali się z ośrodkiem w Ranua, który zgodził się przyjąć ptaka. Jednak o tej porze nie było już możliwości przewiezienia go tam i noc spędził jeszcze na łonie natury. Następnego ranka zapakowano Koo do tekturowego pudła i przewieziono do Ranua. Młody rybołów był tak przerażony nowym, nieznanym otoczeniem i sytuacją, w jakiej się znalazł, że nie chciał jeść dobrowolnie ryb podawanych przez człowieka, został więc do tego "nakłoniony". Według tamtejszego intendenta, takie zachowanie, to normalna rzecz u dzikich zwierząt, które nagle znalazły się niewoli; u niektórych stres jest tak silny, że potrafią nie jeść nawet tydzień. Na szczęście następnego dnia (w poniedziałek, 31 sierpnia) Koo jadła już sama z dużym apetytem i energia zaczęła jej wracać. Nie była już tak potulna, jak podczas obrączkowania, pozwalała sobie na demonstrowanie swojej woli przy użyciu szponów. Niestety, zarówno weterynarz z ośrodka w Ranua, jak i z zoo w Helsinkach byli wtedy jeszcze na wakacjach. Personel ośrodka wstępnie ocenił stan nogi ptaka i okazało się, że palce są ruchome, a dotykanie ich nie wywołuje u niego bólu. Jednakże Koo ma sporą niedowagę – co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że od kilku dni nic nie jadła, a być może także ilość pokarmu, jaką otrzymywała wcześniej w gnieździe była niewystarczająca (wobec konkurencji sprawnego rodzeństwa). Teraz ma dostawać mnóstwo ryb, by osiągnęła właściwą wagę i odzyskała sprawność umożliwiającą jej wstawanie (przez pierwsze dni tylko leżała).
Na 9 września wyznaczony został termin badania rentgenowskiego w Rovaniemi - dopiero na jego podstawie lekarze będą mogli ocenić, czy będzie szansa na poprawienie sprawności nogi małej Koo. W ośrodku tym mieli już wcześniej jednego rannego rybołowa, który po wyleczeniu został wypuszczony na wolność, ale czy Koo będzie miała tyle szczęścia? Chciałabym być optymistką w tym względzie, ale takie złamanie, to bardzo poważny uraz. W każdym razie cieszę się, że ptak jest już pod dobrą opieką.
Kilka z moich ostatnich fotek z gniazda w Hailuoto:
I jeszcze jedno – tłumaczenie fragmentu postu jednej z forumowiczek fińskich, będącego odniesieniem się do powracającego wciąż na różnych forach podejrzenia (wysuniętego pierwotnie przez internautę z Węgier, autora poruszającego filmiku http://www.youtube.com/watch?v=jVl0bl5BnVQ ), że rybołów został okaleczony w trakcie obrączkowania:
”Błędnie oceniasz sytuację i okoliczności obrączkowania. Koo już przed obrączkowaniem miała uszkodzoną nogę, a nie w jego trakcie. To nie obrączkarz ją okaleczył. Osoby, które zajmują się obrączkowaniem ptaków w Finlandii są dobrze wyszkolone i posiadają licencję na wykonywanie tego zawodu. Nie jest to zajęcie, które może być wykonywane przez przypadkową osobę, która miałaby ochotę to zrobić, a obrączkarze wiedzą co robią. (…)”
Offline